Tak się składa,że Ania,jej mąż i córeczka mają urodziny w jednym tygodniu.Zrobiłam dla nich wspólny prezent i pojechałam z nim stopem do Warszawy (z Łodzi). Jeszcze nigdy nie jechałam stopem z taboretem! Kiedyś z Paryża z łosiem i skrzynką po winie,ale ze stołkiem jeszcze nie.
Na początku nie wyglądał zbyt ładnie...taki brzydal z lat '70. Niestety zapomniałam zrobić mu zdjęcie ,gdy nie był jeszcze pomalowany,ale chyba widać na tym małym kawałku,że był okropny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz