Każdy jakoś tam zaczyna swoje szydełkowe prace...jedni od czapki,inni od serwetki,a moją pierwszą pracą na szydełku jest...lokomotywa i dwa wagony!To oczywiście nie do końca prawda,chociaż nie szydełkowałam nigdy wcześniej,owszem.
We czwartek podjechałam pod Manufuckturę,żeby pomóc przy zszywaniu "ubranka" dla pociągu.Ludzie fajni,więc przyjechałam też w piątek.Pracowaliśmy cały dzień i noc,było zimno,wiało i padało,ale warto było!Jestem dumna,jak pies,że brałam udział w tak niezwykłym wydarzeniu.A moja mama zrobiła chyba z 10 kawałków do "ubranka".
Ewa pokazała mi,co mam robić i jakoś poszło...
Niestety,jak już skończyłam oba schodki zmieniła się koncepcja i musiałam je spruć i naszyć zielone.Ale nie szkodzi.
Oczywiście walnęłam się w czachę parę razy :)
Ostatnie poprawki...
i gotowe!
To ekipa zszywająca-Ewa,Aga,Arek,Olek,ja i ręka Sławka Fijałkowskiego,który wpadł na pomysł cały.
Brakuje Mai,która musiała jechać sobie gdzieś precz...
Aha- cała ta impreza z okazji Roku Tuwima oczywiście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz